czwartek, 6 sierpnia 2015

chcę być bliżej

Świadomość tego, że się od siebie oddalamy mnie zabija... Nie widziałam go już od trzech tygodni. Kiedyś coś takiego było nie do pomyślenia...
Karmię się jego SMS-ami, jego głosem w słuchawce.
-Chcę Cię dotykać, pieścić, wsunąć język do ucha i powiedzieć jak bardzo Ciebie kocham.
-Przestań. Nie zauważyłeś jak dużo się zmieniło?
-Przestałaś mnie kochać?
-Nie powiedziałam tego...
Rozmowa znowu stanęła na niczym.
Jeszcze wczoraj myślałam, ze dzisiaj się zobaczymy. Biegłam na kawę z koleżanką, rozmawiając z nim.
-Co jutro robisz?
-Nie wiem, jeszcze się nie zastanawiałam...
-Zadzwonię rano i się umówimy, chcę do Ciebie przyjechać.
Zasiał we mnie ziarenko nadziei, a potem znów nic. Rano napisał tylko zdawkowego SMS, jak co dzień "Witaj cudowna księżniczko". Każda kobieta powinna znać tę zasadę. Jak facet nie podaje godziny, nie ma randki. Koniec kropka.
Ostatni SMS, którego wymieniliśmy napisałam ja: "Na siebie jestem zła. Dobrze wiesz, ze obiecywałam sobie, że nigdy się nie zakocham, a przez ten rok utwierdziłam się tylko w przekonaniu, ze miłość jest do dupy." Nie odpisał. Może ma już dość mojego ciągłego narzekania...
Tylko na co ja czekam?
Pojawił się ktoś... Nie, nie zakochałam się. Wciąż jestem przekonana, że tylko jednego mężczyznę mogę kochać i dla niego zostałam stworzona...
Tylko, że ten "nowy" chce mnie nie jako zabawki, ale kobiety, żony, przyjaciółki i matki dla swoich dzieci. Jest ode mnie starszy, ale nie jest to rażąca różnica wieku, tylko osiem lat. Jest ustatkowany i do pełni szczęścia brakuje mu właśnie żony. Patrzę na niego z sentymentem, bo jest jak taki potulny szczeniaczek, którego chcesz przytulić i zostać z nim na zawsze, a z drugiej strony jest ON, z którym nie zawahałabym się spędzić reszty mojego życia, nie patrząc nie żadne przeciwności losu.